sobota, 2 lutego 2013

Nie tak miało być...

Jest rozczarowanie, wielkie rozczarowanie. Bezsilność... ale trzeba iść dalej.
Ja i P. mieliśmy już ustalone kontrakty. Gdy przyszło co do czego, on podpisał, a ze mną się wstrzymali. Nie tak miało być... Teraz muszę od nowa szukać pracy. Ale nie to jest tragedią.
P. leci do Afryki, a ja... muszę zostać w Portugalii. Kończy nam się umowa o wynajem, właścicielka ma już nowych lokatorów od początku marca.
P. leci w połowie lutego, a ja powtarzam mu, że wszystko będzie dobrze. Powtarzam że ma lecieć, żeby nie żałował, że nie wykorzystał takiej szansy. Jak tam się zaadaptuje, to znajdzie też coś dla mnie. Jak się nie zaadaptuje, to powtarzam mu, żeby wracał. Nawet jeśli miałby wrócić po miesiącu, tygodniu, jednym dniu. Przynajmniej będzie miał świadomość, że spróbował...
I już za nim tęsknię i uśmiecham się do niego, że wszystko będzie dobrze, a w głębi serca zaczynam panikować.
Czy my przetrwamy? Uwielbiam tego mężczyznę! Jeden dzień bez niego jest dla mnie dniem straconym. Jego uśmiech, jego spojrzenie, jego polskie "kochanie" wplecione w codzienną mowę... Nie wyobrażam sobie tej rozłąki...
Kwestia pracy czy mieszkania schodzi dla mnie na drugi plan. Jakoś sobie poradzę. Zawsze jakoś sobie radzę...
Już za nim tęsknię, a jednocześnie próbuję wykorzystać nasze dni jak najmocniej... każdą godzinę, minutę, sekundę...

3 komentarze:

  1. Związki na odległość są szalenie trudne, nie zazdroszczę, ale może się okaże, że to niedługo

    OdpowiedzUsuń
  2. Spokojnie , faceci są jak duże dzieci :) Będzie chciał jak najszybciej być z tobą , więc albo polecisz , albo przyleci :) Nie martw się , to będzie w jakimś sensie próba dla waszego związku . Lepiej pomyśl gdzie się podziejesz i musisz znaleźć pracę lub zostać żonką i urodzić dzidziusia . Kiedyś trzeba podjąć decyzję a im wcześniej tym lepiej . Wszystkie moje rady są z mojego doświadczenia życiowego :) . Głowa do góry , będzie dobrze .

    OdpowiedzUsuń
  3. My z moim mężem tak na odległość żyliśmy 5 lat i daliśmy radę :) Wszystko skończyło się pięknie. teraz mieszkamy sobie razem w malutkim domku i jesteśmy baaardzo szczęśliwi :) Tobie też się uda. Trzymam kciuki :)

    OdpowiedzUsuń