sobota, 23 lutego 2013

wracajac do kurczaka i malzenstw...

I znowu spac nie moge... przegladam nasze zdjecia, ktorych przez ponad pol roku nie zrobilismy wcale tak duzo. Szczegolnie tych, gdzie jestesmy oboje jest niewiele, bo jedynie kilkanascie...
Weszlam na bloga i zaczelam czytac dawne posty i komentarze. W polowie listopada napisalam o tzw. kurczaku zareczynowym. Mialam opisac efekty i w zasadzie sama nie wiem jak mam traktowac aktualna sytuacje...
W tamtym poscie pisalam ze w ciagu 3 miesiecy od spozycia specjalnie przygotowanego ptaszyska ofiara, tzn. partner powinien się oswiadczyć. Te trzy miesiace minęly gdzies w okolicy walentynek. Wprawdzie pierscionka nie dostalam, ale... mamy wstepnie wyznaczona date slubu. Brzmi zabawnie? juz tlumacze...Ktoregos dnia rozmawialismy o naszych dziadkach. Moi dziadkowie z obu stron nadal zyja, niestety ze strony P. tylko jeden dziadek jest jeszcze na tym swiecie. Rozmawialismy o malzenstwach naszych rodzicow, ktore sie porozpadaly oraz o niezwykle trwalych malzenstwach naszyc dziadkow. Moi dziadkowie od strony taty pod koniec 2012 obchodzili 60-ta rocznice slubu. Natomiast dziadkowie od strony mamy beda obchodzili 50-ta rocznice w polowie 2014. P. stwierdzil, ze bylaby to dobra wrozba dla nas, gdybysmy sie wtedy pobrali. Patrzylam na niego mocno zdziwiona. Sam sprawdzil w kalendarzu, ze akurat ta data przypada w sobote.Od razu sie zapytal czy wole wesele w Polsce czy w Portugalii. Zaczal liczyc gdzie nam taniej wyjdzie, kto ma wieksza rodzine. Wszystko wskazuje na to, ze slub cywilny wezmiemy w Portugalii, a koscielny i wesele w Polsce, skoro obecnosc dziadkow bedzie konieczna. Powiedzialam mu, ze jego slowa bede brala na powaznie, gdy zdecyduje sie na oficjalne tradycyjne oswiadczyny, ktore w obu krajach wygladaja podobnie.
W zaistnialej sytuacji nie wiem czy mozna mowic, ze to zasluga kurczaka... nie wiem tez czy kurczak z tamtego przepisu ma cokolwiek wspolnego z zaistniala sytuacja.


Mimo wszystko, Od tamtej pory P. czesto podpisuje sie w mailach czy smsach "twój przyszly maz" albo "ojciec twoich dzieci".


Upadlam i powstalam...

Pisze teraz na moim ukochanym znienawidzonym tablecie, ktorego stalam sie (nie)szczesliwa posiadaczka. Nigdy nie planowalam kupowac tabletu, ale stal sie on moim wybawieniem. Jak jednak do tego doszlo?
We wtorek zawiozlam P. na lotnisko. Bylo to zaledwie kilka dni temu, a dla mnie jaby wiecznosc... Gdy wrocilam do naszego mieszkania i usiadlam na kanapie, dopiero do mnie dotarlo, ze on naprawde polecial. Poplakalam sie. Zostalam sama, bez pracy, z koniecznoscia zmiany mieszkania, totalnie bez motywacji by robic cokolwiek.
P. mial leciec caly dzien. Gdy sie w koncu troche ogarnelam, wlaczylam komputer, by nie siedziec w ciszy i wtedy wszystko sie zaczelo. Na ekranie wyswietlily sie jakies bledy, nie moglam uruchomic zadnego programu. Na szczescie wiekszosc moich prywatnych plikow przechowuje na zewnetrznym dysku. Uruchomilam przeinstalowanie systemu a tu kolejny blad. Pojawil sie slynny blue screen i instalaca zostala przerwana.
Szybko zapakowalam siebie i komputer do samochodu i ruszylam w kierunku sklepu, gdzie go zakupilam. W koncu nadal jest na gwarancji, wiec sadzilam, ze technicy naprawia go tam na miejscu, a wieczorem bez problemu porozmawiam z P. na skype...
Gdy technik z usmiechem na twarzy powiedzial cos typu "przepraszam, jestem koniem, nie moge Ci pomoc" najpierw mialam ochote mu przywalic. Jednak gdy dodal, ze musza go wyslac do producenta i ze powinnam go miec spowrotem w ciagu miesiaca, zaczelam rozgladac sie, czy wokol sa jakies ukryte kamery... Nie byl to piatek 13-tego, ale tak wlasnie sie czulam. Wokol byly jedynie kamery sklepowego monitoringu...
Gdy wyszlam ze sklepu, usiadlam na lawce i sie znowu poryczalam. Zadzwonilam do kolezanki, ktora pracuje w pobliskim centrum handlowym. Spotkalysmy sie na kawe, opowiedzialam jej cala historie tamtego dnia. wyzalilam sie, ze ten okropny komputer, ktory ma dopiero 6 miesiecy padl w najgorszym momencie gdy jest mi najbardziej potrzebny... jak mialam szukc pracy i wysylac cv? jak szukac mieszkania? jak kontaktowac sie z P?
Poszlysmy do skleu rtv, bo kolezanka akuat szuka telewizora, przechodzilysmy obok dzialu z komputerami i zauwazylam promocje tabletow. Ostatnie sztuki, te z wystawy sprzedawane byly 30% taniej. Ja i tak korzystam z mobilnego internetu, wiec znalazlam taki, gdzie moge wlozyc karte sim. Takze stalam sie wtedy szczesliwa posiadaczka tabletu za 99€, ktory rozwiazal wszelkie moje problemy dotyczace kontaktu ze swiatem.
Dzis jest juz sobota, wszelkie moje problemy zostaly rozwiazane. Znalazlam mieszkanie, gdzie przeprowadzam sie w przyszlym tygodniu. Bylam na rozmowie kwalifikacyjnej, zadzwonili do mnie, ze dostalam ta pozycje, w poniedzial mamy dogadac szczegoly kontraktu. Codziennie rozmawiam na skype z P. i jakos zycie idzie do przodu. Juz odliczam dni do jego przylotu, chociaz to dopiero za 2 miesace...

sobota, 2 lutego 2013

Nie tak miało być...

Jest rozczarowanie, wielkie rozczarowanie. Bezsilność... ale trzeba iść dalej.
Ja i P. mieliśmy już ustalone kontrakty. Gdy przyszło co do czego, on podpisał, a ze mną się wstrzymali. Nie tak miało być... Teraz muszę od nowa szukać pracy. Ale nie to jest tragedią.
P. leci do Afryki, a ja... muszę zostać w Portugalii. Kończy nam się umowa o wynajem, właścicielka ma już nowych lokatorów od początku marca.
P. leci w połowie lutego, a ja powtarzam mu, że wszystko będzie dobrze. Powtarzam że ma lecieć, żeby nie żałował, że nie wykorzystał takiej szansy. Jak tam się zaadaptuje, to znajdzie też coś dla mnie. Jak się nie zaadaptuje, to powtarzam mu, żeby wracał. Nawet jeśli miałby wrócić po miesiącu, tygodniu, jednym dniu. Przynajmniej będzie miał świadomość, że spróbował...
I już za nim tęsknię i uśmiecham się do niego, że wszystko będzie dobrze, a w głębi serca zaczynam panikować.
Czy my przetrwamy? Uwielbiam tego mężczyznę! Jeden dzień bez niego jest dla mnie dniem straconym. Jego uśmiech, jego spojrzenie, jego polskie "kochanie" wplecione w codzienną mowę... Nie wyobrażam sobie tej rozłąki...
Kwestia pracy czy mieszkania schodzi dla mnie na drugi plan. Jakoś sobie poradzę. Zawsze jakoś sobie radzę...
Już za nim tęsknię, a jednocześnie próbuję wykorzystać nasze dni jak najmocniej... każdą godzinę, minutę, sekundę...