piątek, 21 września 2012

Wszystko wskazuje na to, że...

Wczoraj zaczęłam się zastanawiać, kiedy ja ostatni raz miałam okres. Czas mi strasznie szybko mija, dużo pracy, dużo stresu, podróże... zdawałam sobie sprawę z tego, że się opóźnia, ale nie zwróciłam uwagi jak bardzo. Więc policzyłam, że ostatni raz okresu dostałam w lipcu, kiedy spanikowany P. kazał mi robić test dzień wcześniej. Cholera, minęły prawie 2 miesiące, a tu ani widu, ani słychu, nic nie wskazuje na to, żeby coś miało się pojawić.
W dodatku wczoraj w pracy dopadł mnie silny ból głowy. Wzięłam lek przeciwbólowy, ale nic nie pomogło. W dodatku zrobiłam się blada, słaba i zaczęło mi się chcieć wymiotować. Poleciałam do łazienki. Koleżanka, która przyszła sprawdzić czy wszystko ze mną w porządku od razu zapytała, czy nie jestem w ciąży. Od razu jej zaprzeczyłam, ale zaczęłam o tym myśleć.
P. odwiózł mnie do domu i został ze mną do rana. Jak tylko znalazłam się w swoim łóżku, od razu zasnęłam. Dopiero rano mogliśmy porozmawiać. Powiedział mi, że nie spał pół nocy, zastanawiał się nad tym wszystkim i w zasadzie to on chciałby mieć dziecko. Zamurowało mnie. Ten, który 2 miesiące wcześniej panikował, że nie jest gotowy na dziecko, nagle stwierdził że jednak... Patrzyłam na niego jak na kosmitę. Gdy chciałam sobie zrobić kawę, powiedział, że nie powinnam, bo możliwe że szkodzę dziecku. Odpowiedziałam mu złośliwie, żeby przestał tak żartować i zapytałam, czy już imię wybrał. A on z tym wspaniałym uśmiechem zakomunikował mi, że już myślał o tym i jest kilka, które mu się podobają. I znowu zrobiło mi się słabo, znowu zaczęło mnie mdlić. Nic mu nie powiedziałam o tym i poszłam szykować się do pracy.
W pracy czułam się fatalnie. Co chwilę było mi na przemian gorąco i zimno, cały dzień mnie mdliło. I w którymś momenie, sama nie wiem dlaczego, zaczęłam obserwować przez okno kobietę z małym dzieckiem. Bezwiednie położyłam rękę na brzuchu i cholera, popłakałam się. Uświadomiłam sobie, że tak naprawdę to ja też chcę mieć dziecko. Emocjonalnie i fizycznie jestem na to gotowa. Ekonomicznie też byśmy sobie poradzili. Tylko czy to nie za wcześnie? Ile my się znamy? To znaczy, możliwe że już jest po fakcie i to moje gdybanie na wiele się nie zda. Jednak jeśli nie jestem w ciąży, a P. nadal będzie miał takie nastawienie, to nie widzę żadnych przeciwskazań, żebyśmy nie mieli zacząć się starać.
W każdym razie jak na razie wszystko wskazuje na to, że prawdopodobnie jestem w ciąży... a przynajmniej chciałabym być.

2 komentarze:

  1. To dziecko wybiera najlepszy dla siebie czas, u Was wybrało teraz. A dla nas, dorosłych, nigdy nie ma dobrego czasu na dziecko. Zrób test, nie trzymaj chłopa, mnie i siebie w niepewności :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej! Zrób test i nie zadręczaj się wątpliwościami, pytaniami i domysłami. Lepiej wiedzieć wcześniej :)

    OdpowiedzUsuń